Przeczytaj z podręcznika (s. 17-18) tekst biblijny Mt 14,23-33. Następnie wpisz w pierwszą kolumnę tabeli, co przyczyniło się do tego, że uczniowie przelękli się na widok Jezusa chodzącego po jeziorze, a w drugą - co pomogło im uwierzyć, że to Jezus. Proszę, bardzo potrzebne. Przeczytaj tekst, z którego usunięto trzy zdania. Wpisz w każdą lukę (7.1.–7.3.) literę, którą oznaczono brakujące zdanie (A–E), tak aby otrzymać spójny i logiczny tekst. W czasie przeistoczenia substancja chleba i wina zmienia się w substancję Ciała i Krwi Chrystusa. Natomiast wygląd chleba i wina, ich smak, czyli przypadłości, pozostają takie same. Ta doktryna jest tylko próbą ludzkiego umysłu, aby opisać to, czego w cudowny sposób dokonuje Duch Święty. To Jego mocą dokonuje się przemiana Doktryna wybrania jest wyraźnie nauczana w Piśmie Świętym. Biblia mówi nawet o tych, którzy należą do Boga, a którzy jeszcze nie uwierzyli w Niego. Bóg ich wybrał i oni należą do Niego, mimo iż jeszcze nie uwierzyli. Do niewierzących religijnych przywódców Jezus powiedział, "lecz wy nie wierzycie, bo nie jesteście z owiec moich. w codzienności1, uruchamiamy w sobie zdolność do krytycznego myślenia. Dzięki temu stajemy się bardziej świadomi i wrażliwi na potrzeby innych ludzi, ich kulturę i zwyczaje, również w realnym świecie. W efekcie stajemy się bardziej elastyczni w kontaktach2 z drugim człowiekiem. w odniesieniu do osoby Chrystusa. 1.2. Logos – Słowo w relacji do Ojca Dla poprawnego rozumienia osoby Logosu i Jego relacji do Ojca jest tradycja o „Mądrości” i „Imieniu” Boga. Teksty ST, które należą do tych trzech nurtów myślenia teologicznego, stanowić będą ważny punkt odniesienia w interpretacji pierwszych wersetów „W obliczu Chrystusa, który jest prawdą, zostanie ostatecznie ujawniona prawda o relacji każdego człowieka z Bogiem –przypomina nam Katechizm–. Sąd Ostateczny ujawni to, co każdy uczynił dobrego, i to, czego zaniechał w czasie swego ziemskiego życia, łącznie z wszystkimi tego konsekwencjami” [1] . 10tVjP4. Wszyscy mamy skłonność do magicznego myślenia. Kiedy próbujemy wyjaśnić sens niezrozumiałych zdarzeń, nasz mózg pracuje tak, jakbyśmy oglądali czarodziejskie sztuczki. Koleżanka z agencji reklamowej dostała w prezencie małą szmacianą kukiełkę z rozwichrzonymi włosami. Stwierdziła, że maskotka jest podobna do znienawidzonej szefowej, dlatego postawiła ją na biurku, żeby wbijać w nią pinezki. Nie minęły dwa miesiące, a szefowa ciężko zachorowała. Znajoma zaczęła się obwiniać. "Nie wiedziałam, że to działa" - powtarzała targana wyrzutami sumienia. Kobieta wykształcona, racjonalistka, a uwierzyła w magię. Zupełnie jak uczestnicy eksperymentu z lalką wudu, przeprowadzonego kilka lat temu przez profesora psychologii Daniela Wegnera z Uniwersytetu Harvarda. Część z nich miała udawać szamanów, którzy wbijają szpilki w lalkę w obecności ochotników odgrywających role ofiar. Kiedy po pewnym czasie ci ostatni - na polecenie profesora - zaczęli symulować ból głowy, szamani byli przekonani, że to ich sprawka. Dlaczego uwierzyli w czary? - Wszyscy mamy skłonność do magicznego myślenia - tłumaczy prof. Rafał Ohme, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Jest ono charakterystyczną cechą ludzkiego umysłu i włącza się prawie zawsze, gdy stykamy się z czymś, czego nie rozumiemy i nie umiemy sobie wytłumaczyć - dodaje. W mózgu mamy nawet specjalne obwody odpowiedzialne za magiczne myślenie. Zlokalizował je niedawno przez przypadek dr Ben Parris z University of Exter w Wielkiej Brytanii. Na monitorze funkcjonalnego rezonansu magnetycznego obserwował on aktywność mózgu u osób, które oglądały magiczną sztuczkę. Iluzjonista trzymał monetę między palcami, potem zacisnął dłoń, a kiedy ją otworzył, pieniążek zniknął. Dr Parris zauważył, że podczas oglądania tej sztuczki uruchomiła się u badanych lewa półkula mózgu, te same obszary, które są aktywne, gdy ludzie znajdują się w niepewnej sytuacji albo formułują hipotezy. Stąd wniosek: kiedy próbujemy wyjaśnić sens niezrozumiałych dla nas zdarzeń, mózg pracuje tak samo, jakbyśmy oglądali sztuczki iluzjonistyczne. I działa tak nawet wtedy, gdy ktoś uważa się za racjonalistę. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo 29 czerwca 2011, 07:40 Ten tekst przeczytasz w 1 minutę Shutterstock Na 20-tysięczne miasteczko, nad którym góruje gigantyczny pomnik Chrystusa Króla, ostrzą sobie zęby supermarkety i firmy produkcyjne, w planach jest nawet galeria handlowa - informuje "Metro". Chrystus czuwa nad miastem - cieszą się władze. Gdy w zeszłym roku biskupi wyświęcali pomnik w Świebodzinie w internecie furorę robiły zdjęcia Chrystusa na tle stojącego wprost naprzeciw jego twarzy supermarketu Tesco. Inni przedsiębiorcy też liczą, że monument przyciągnie tłumy pielgrzymów. Już wylano fundamenty pod supermarket z artykułami "dom i ogród" Mrówka, a kilkaset metrów dalej powstaje już trzecia w mieście Biedronka. Z kolei Grupa Muszkieterów (mają w Świebodzinie już supermarket Intermarche) chce tam postawić market z artykułami budowlanymi Bricomarche i myśli o wielkomiejskiej galerii handlowej. Dariusz Bekisz, burmistrz Świebodzina od pięciu kadencji, nie kryje zadowolenia z inwestycyjnego boomu. "Chrystus czuwa nad naszym miastem, rozwijamy się coraz szybciej" - mówi. Zapewnia, że do miejscowości lgnie nie tylko handel, ale i przemysł - finalizowana jest umowa z dużą niemiecką firmą, która chce na jesieni zacząć budowę dużego zakładu produkcyjnego na 8 tys. m. kw. Również niemiecki Keiper, producent stelaży do foteli samochodowych, chce zwiększać zatrudnienie w świebodzińskiej fabryce, a tamtejszy zakład Lumberg produkujący okablowanie do baterii słonecznych właśnie podwaja powierzchnię swojej manufaktury. Ale prawdziwy gospodarczy boom czeka miasto, gdy wokół pomnika Chrystusa zostanie wybudowany kompleks hotelowo-gastronomiczny. Śmiałe plany ma też parafia Miłosierdzia Bożego, w której pięć lat temu narodziła się idea pomnika. Chcą wznieść wokół posągu kilkumetrowe postaci stacji drogi krzyżowej, a pod samym monumentem dom pielgrzymkowy na kilkadziesiąt miejsc. Zobacz więcej Przejdź do strony głównej Na zakończenie Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum Ojciec Święty odmówił ułożoną przez siebie modlitwę, skierowaną do Krzyża Świętego. Powierzył w niej Panu Jezusowi największe bolączki ale także i radości współczesnego świata. WIĘCEJ: Koloseum: Droga Krzyżowa pod przewodnictwem Franciszka. W Rzymie nadzwyczajne środki bezpieczeństwa w obawie przed zamachami Oto tekst tej modlitwy w tłumaczeniu na język polski: Krzyżu Chrystusa, symbolu Bożej miłości i ludzkiej niesprawiedliwości, ikono największej ofiary z powodu miłości i skrajnego egoizmu wynikającego z głupoty, narzędzie śmierci i drogo zmartwychwstania, znaku posłuszeństwa i znamię zdrady, miejsce kaźni prześladowań i sztandarze zwycięstwa. Krzyżu Chrystusa, także dzisiaj widzimy, jak wznoszą cię w naszych siostrach i braciach zabitych, żywcem spalonych, zarżniętych czy ściętych barbarzyńskim mieczem i tchórzliwym milczeniem. Krzyżu Chrystusa, także dzisiaj cię widzimy w obliczach dzieci, kobiet i osób wyczerpanych i zalęknionych, które uciekają przed wojną i przemocą, spotykając często tylko śmierć i tylu Piłatów umywających ręce. Krzyżu Chrystusa, także dzisiaj widzimy cię w uczonych w literze prawa, ale nie w duchu, specjalistach od śmierci, ale nie od życia, którzy zamiast uczyć miłosierdzia i życia, grożą karą i śmiercią, i skazują sprawiedliwego. Krzyżu Chrystusa, także dzisiaj widzimy cię w sługach niewiernych, którzy zamiast wyzbywać się swych próżnych ambicji, ogołacają nawet niewinnych z ich godności. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w skamieniałych sercach tych, którzy wygodnie osądzają innych, w sercach gotowych, by skazać nawet na ukamienowanie, nigdy nie zauważając własnych grzechów i win. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w fundamentalizmie i terroryzmie wyznawców pewnych religii, którzy profanują imię Boga i używają go, by usprawiedliwić swą niesłychaną przemoc. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w tych, którzy chcą cię usunąć z miejsc publicznych i wyrugować cię z życia publicznego w imię jakiegoś laickiego pogaństwa czy nawet w imię równości, której Ty sam nas uczyłeś. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w możnych i w handlarzach broni, którzy podsycają ogień wojen niewinną krwią braci. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w zdrajcach, którzy za trzydzieści srebrników wydadzą każdego na śmierć. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w złoczyńcach i skorumpowanych, którzy zamiast chronić dobro wspólne i etykę, sprzedają się na nędznym targu niemoralności. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w głupcach, którzy budują magazyny, by gromadzić skarby nietrwałe, dając Łazarzowi konać z głodu u swych drzwi. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w dewastatorach naszego „wspólnego domu”, którzy egoizmem rujnują przyszłość następnych pokoleń. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w ludziach starszych opuszczonych przez swoich krewnych, w niepełnosprawnych i w niedożywionych dzieciach, odepchniętych przez nasze egoistyczne i zakłamane społeczeństwa. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w naszych morzach, Śródziemnym i Egejskim, które stały się nienasyconymi cmentarzyskami, obrazem naszego niewrażliwego i odurzonego sumienia. Krzyżu Chrystusa, obrazie miłości bez końca i drogo Zmartwychwstania, widzimy cię także dzisiaj w ludziach dobrych i sprawiedliwych, którzy czynią dobro nie szukając poklasku i podziwu innych. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w sługach wiernych i pokornych, którzy rozświetlają ciemności naszego życia jak świece, co się spalają bezinteresownie, by oświetlić życie tych, którzy są ostatnimi. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w obliczach zakonnic i osób konsekrowanych – Miłosiernych Samarytan, którzy pozostawiają wszystko, by w ewangelicznym milczeniu opatrywać rany biedy i niesprawiedliwości. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w miłosiernych, którzy w miłosierdziu znajdują najdoskonalszy wyraz sprawiedliwości i wiary. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w ludziach prostych, którzy radośnie przeżywają swoją wiarę w codzienności i w synowskim posłuszeństwie przykazaniom. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w skruszonych, którzy z głębokości nędzy swych grzechów potrafią zawołać: Panie, wspomnij na mnie w swym Królestwie! Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w błogosławionych i świętych, którzy potrafią przechodzić przez noc wiary, nie tracąc ufności w Tobie i nie domagając się, by zrozumieć Twoje tajemnicze milczenie. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w rodzinach, które żyją w wierności i płodności swoje małżeńskie powołanie. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w wolontariuszach, którzy wielkodusznie służą potrzebującym i poszkodowanym. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w prześladowanych za swoją wiarę, którzy w cierpieniu nadal dają autentyczne świadectwo Jezusowi i Ewangelii. Krzyżu Chrystusa, widzimy cię także dzisiaj w marzycielach, którzy żyją z sercem dziecięcym i każdego dnia trudzą się, by świat uczynić miejscem lepszym, bardziej ludzkim i sprawiedliwszym. W tobie Krzyżu Święty widzimy Boga, który kocha aż do końca, i widzimy nienawiść, która panoszy się i oślepia serca i umysły tych, co ciemności przedkładają nad światło. Krzyżu Chrystusa, Arko Noego, któraś ocaliła ludzkość od potopu grzechu, zbaw nas od zła i od złego! Tronie Dawida i pieczęci Bożego i wiecznego Przymierza, przebudź nas z ułudy próżności! Krzyku miłości, wzbudź w nas pragnienie Boga, dobra i światła. Krzyżu Chrystusa, naucz nas, że wschód słońca jest silniejszy niż ciemność nocy. Krzyżu Chrystusa, naucz nas, że pozorne zwycięstwo zła znika w obliczu pustego grobu, wobec pewności Zmartwychwstania i miłości Boga, której nic nie jest w stanie zwyciężyć ani przyćmić czy osłabić. Amen. lw, KAI Publikacja dostępna na stronie: Galilea to «peryferia», gdzie Jezus rozpoczął głosić Słowo. Stamtąd też wyrusza na nowo głoszenie wszystkim Ewangelii o zmartwychwstaniu, aby każdy mógł spotkać Zmartwychwstałego. Zwrócił na to uwagę papież, przytaczając słowa z Ewangelii, które Chrystus wypowiedział do kobiet przybyłych do Jego pustego grobu: „Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą”. Ojciec Święty przypomniał, że Pan Jezus Zmartwychwstały jest obecny i działa w ludzkiej historii. «Chrystus zmartwychwstał!». A w Nim, przez Chrzest, także my zmartwychwstaliśmy, przeszliśmy od śmierci do życia, od niewoli grzechu do wolności, którą jest miłość. Oto dobra nowina, którą jesteśmy wezwani nieść innym do każdego środowiska, ożywiani Duchem Świętym. Wiara w zmartwychwstanie Jezusa i nadzieja, którą On nam przyniósł, to najpiękniejszy dar, jaki chrześcijanin może i powinien dawać braciom”. „Powtarzajmy to słowami, ale przede wszystkim świadectwem naszego życia – dodał Ojciec Święty. – Radosna nowina o zmartwychwstaniu winna być widoczna na naszych twarzach, w naszych uczuciach i zachowaniach, w sposobie traktowania innych. Głosimy zmartwychwstanie Chrystusa, kiedy Jego światło rozjaśnia mroczne chwile naszego życia i możemy się nim dzielić z innymi. Kiedy umiemy uśmiechać się z tymi, którzy się uśmiechają, i płakać z płaczącymi. Kiedy towarzyszymy w drodze tym, którzy są smutni i zagraża im utrata nadziei. Kiedy opowiadamy o naszym doświadczeniu wiary tym, którzy szukają sensu i szczęścia. I tam naszą postawą, naszym świadectwem, naszym życiem mówmy z całej duszy: «Chrystus zmartwychwstał»”. Po modlitwie maryjnej Ojciec Święty pozdrowił pielgrzymów przybyłych na Plac św. Piotra z Włoch i z całego świata: „Szczególnie z radością witam delegację Ruchu Szalom, która zakończyła tu ostatni etap sztafety solidarności, mającej uwrażliwić opinię publiczną na prześladowanie chrześcijan na świecie – powiedział Ojciec Święty. – Wasze pielgrzymowanie ulicami dobiegło kresu. Wszyscy jednak musimy iść dalej duchową drogą modlitwy, intensywnej modlitwy. Drogą konkretnego udziału i odczuwalnej pomocy w obronie i dla ochrony naszych braci i sióstr prześladowanych, wyganianych, zabijanych, ścinanych za to tylko, że są chrześcijanami. To są nasi dzisiejsi męczennicy i jest ich tak wielu, można powiedzieć: więcej niż w pierwszych wiekach. Oby wspólnota międzynarodowa nie pozostała milcząca i bierna wobec takiej niedopuszczalnej zbrodni, która stanowi niepokojące naruszenie podstawowych praw człowieka. Oby wspólnota międzynarodowa naprawdę nie odwracała oczu w drugą stronę!”. Na zakończenie Franciszek zachęcił, by w tych dniach czytać codziennie fragmenty Ewangelii mówiące o zmartwychwstaniu Chrystusa. Źródło: Enzo Bianchi Inne życie ISBN: 978-83-60703-54-0 wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007 5 „Chrystus cierpiał za was i zostawił wam wzór” 1 P 2, 21-25 Umieszczenie tego hymnu chrystologicznego w centrum części parenetycznej przypomina nam prawdę centralną, zbyt często zapominaną, a dotyczącą życia chrześcijańskiego: jeśli nie mamy fundamentu, jakim jest znajomość nauki Chrystusa, nie możemy zachowywać się po chrześcijańsku, w tzw. sposób „moralny”! Idąc dalej: w takiej sytuacji chodzi o znajomość polegającą na poznaniu cierpień Chrystusa związanych z hańbą krzyża, co dzięki wierze może mieć znaczenie zbawcze. To tu znajdujemy wzorzec postać życia chrześcijańskiego, ewangeliczne niestosowanie przemocy: Chrystus cierpiał niesprawiedliwie i każdy chrześcijanin cierpiący niesprawiedliwie może się z Nim utożsamiać! 21 Do tego bowiem zostaliście powołani, ponieważ Chrystus także cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście szli za Nim Jego śladami: 22 On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było oszustwa (Iz 53, 9); 23 znieważony nie odpowiadał zniewagą, cierpiąc, nie groził, ale powierzał się temu, który sądzi sprawiedliwie; 24 On sam poniósł nasze grzechy (Iz 53, 4. 12) w swoim ciele na drzewo krzyża, abyśmy umarli dla grzechu a żyli dla sprawiedliwości; 25 Jego rany was uleczyły (Iz 53, 5). Błądziliście bowiem jak owce (Iz 53, 6), Ale teraz powróciliście do pasterza i biskupa dusz waszych. Męka Chrystusa wzorem dla prześladowanych chrześcijan Piotr umieszcza tu kontemplowanie Chrystusa, „sługi JHWH”, 'eved Adonaj, Tego, który „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2, 7), uważając ją za prawdziwy fundament posłuszeństwa chrześcijan. W sercu Piotrowej parenezy stwierdzamy, że Chrystus ukazał wzór, a chrześcijanie, będąc ofiarami prześladowań, mogą i powinni brać z Niego przykład; On pierwszy stał się ofiarą władców tego świata. Wyrażając to inaczej: od chrześcijan wymaga się, by stanęli wśród ofiar, godząc się z cierpieniem i cierpliwie czekając, aby w ten sposób utożsamić się z Chrystusem, barankiem ofiarnym, który podczas swego ziemskiego życia okazywał się sługą wszystkich. W historii nie można pozostać neutralnym: albo jest się ofiarą, albo prześladowcą, tertium non datur! Dlatego chrześcijanom potrzebne jest to upodobnienie do ich Pana, który znalazł się po stronie ofiar: On doświadczył cierpienia, został skazany i ukrzyżowany, zaliczony do złoczyńców, znosił nienawiść, jaką tylko może żywić władza polityczna i religijna wobec człowieka, nad którym króluje jedynie Bóg. To ludzka necessitas wpisana w historię: ubogi, sprawiedliwy przeszkadza, winien być usunięty, ponieważ jest zawadą dla logiki i działań ludzi niegodziwych. Jego życie, znajdujące się pod znakiem synostwa i zależności od Boga, jest dla nich potępieniem, nieznośną obecnością (w związku z tym należałoby przeczytać stwierdzenia z Mdr 2, 10-20). W tym miejscu listu pojawia się wielki hymn do Chrystusa, sługi cierpiącego. To bardzo piękny tekst, wzorowy ze względu na swoją starotestamentalną hermeneutykę, jak też realistyczną parenezę skierowaną do chrześcijan. Godne uwagi jest jego znaczenie chrystologiczne; i należy podkreślić, że jest to chrystologia nosząca cechy refleksji starożytnej, nacechowanej mocnym wpływem judaistycznym: obrazy Chrystusa jako „sługi” (por. Dz 3, 4, i „sprawiedliwego” (por. Łk 23, 47; Dz 3, 14; 7, 52) przywołują Stary Testament, zwłaszcza tzw. czwartą pieśń o Słudze Pańskim (Iz 52, 13—53, 12 ), w której Piotr — czy autor hymnu włączonego później przez Piotra do jego listu — znajduje inspirację, cytując z niej nawet wprost pewne stwierdzenia. W tym hymnie można także dostrzec pewne znamię Piotrowe, co widać w związkach z mowami apostoła zawartymi w Dziejach (por. Dz 1, 16-22; 2, 14-41; 3, 11-26; 10, 34-43; 11, 1-18; 15, 6-12). Zanim zaczniemy bliższą analizę 1 P 2, 21-25, najpierw jeszcze uwaga o charakterze literackim. Tekst został zbudowany na wzór figury retorycznej zwanej chiazmem, polegającej na przestawieniu kolejności składników gramatycznych sąsiednich zdań: a) Chrystus cierpiał za was (w. 21) b1) Chrystus poniósł grzechy (w. 24) b) Chrystus grzechu nie popełnił a1) Wy zostaliście uleczeni (w. 22) (w. 25) Widać, że między nimi został zamieszczony, a zatem podkreślony w. 23: „Chrystus znieważony nie odpowiadał zniewagą, cierpiąc, nie groził, ale powierzał się Temu, który sądzi sprawiedliwie”, czyli serce przekazu, stwierdzenie, które miało zapaść w umysły adresatów listu, by umocnić ich wiarę. Śladami Chrystusa Hymn poprzedza krótkie wprowadzenie (1 P 2, 21a) zawierające pytanie i ukazujące jego źródło, stanowiące zarazem klucz do lektury: do czego powołany jest chrześcijanin? Odpowiedzią Piotra jest: „Aby był jak Chrystus”, to znaczy przyjął Jego rysy; czyli mówiąc prościej: pierwszym zadaniem chrześcijanina jest żyć tak jak żył Jezus Chrystus i czynić aktualnym bycie sługą. W Chrystusie objawiły się i słowo, i wola Boga, ponieważ w Nim ukazuje się powołanie ucznia — skoro Chrystus objawił się jako „sługa JHWH”, również i on ma być sługą. Przyjmując tę rolę, chrześcijanin może się czuć prawdziwie wolny, ponieważ króluje nad nim jedynie Bóg! Jest to jednak wolność uzyskana za wysoką cenę: wolność chrześcijanina, paradoksalnie, jest tym większa, im bardziej jest on udręczony; Kościół ma wolność tym większą, im bardziej odczuwa sprzeciw, pozbawiany jest praw, ponieważ właśnie wtedy, bardziej niż kiedykolwiek, chrześcijanin i Kościół są obrazem 'eved Adonaj. Po tym incipicie przychodzi pierwsze stwierdzenie: „Chrystus cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście szli za Nim Jego śladami” (1 P 2, 21b). Piotr rozpoczyna hymn, podkreślając, że w nim znajduje się przeznaczenie cierpienia Chrystusa: „za was”, za ludzi. Należy zauważyć, że został tu zapisany jeden z najdawniejszych artykułów wiary wspólnoty chrześcijańskiej — „Chrystus umarł za nas, za nasze grzechy” (por. 1 Kor 15, 3) — a akcent spoczywa na wymiarze cierpienia wyróżniającego chrześcijan, do których list jest skierowany. Chrystus, poprzez swą uległość jako „sługa JHWH”, dał więc przykład, by chrześcijanie podążali Jego śladami. Chrystus jest zatem „wzorem” dla wszystkich wierzących i dla wyrażenia tej prawdy Piotr posługuje się obrazem bardzo bezpośrednim i konkretnym, używając ścisłego, szkolnego terminu hypogrammós, oznaczającego wzór pisma, ślad, który uczeń winien skopiować. W ten sam sposób Chrystus staje się wzorem, przykładem, który należy naśladować, paradygmatem, ponieważ w pewnym stopniu chrześcijanin pisze na nowo życie Chrystusa w swoim ciele i w ten sposób idzie za Nim Jego śladami. Nie jest to powtarzanie i naśladowanie poszczególnych aspektów Jego życia, ale przemierzenie całej drogi, którą wytyczył, pójście Jego śladami, za każdym razem w swoim życiu i poprzez nie, poprzez własne powołanie, z uwzględnieniem swojego miejsca w świecie. Oto, do czego powołany został chrześcijanin — do tego i niczego innego; powołanie to dotyczy wszystkich, bez wyjątku. Piotr naucza, że taki jest los ubogiego chrześcijanina, gdy idzie śladami ubogiego „sługi JHWH”, Chrystusa, co trafnie podkreśla użycie słowa (ep)akolouthéo, „iść za kimś, z tyłu”, typowego dla ewangelicznych opowieści o powołaniu (por. Mt 4, 19-22; 8, 19-22; 9, 9; Mk 1, 16-20; 2, 13-14; Łk 5, 9, 57-62; J 1, 43-44); nowością jest umiejętność rozróżnienia „pod inną postacią” (Mk 16, 12) śladów przejścia Chrystusa, kochając Go, mimo że się Go nie widzi (por. 1 P 1, 8)... Sam Jezus wielokrotnie ukazał się swoim uczniom jako sługa, pozostawiając im nawet paradygmatyczny czyn, jakim było obmycie nóg, czynność zwykle wykonywana przez niewolników „Wy nazywacie Mnie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13, 13- -15). W tym samym sensie należy przypomnieć słowa Jezusa przytoczone w Łk 22, 27, także tu w kontekście Ostatniej Wieczerzy: „Ja jestem pośród was jako ten, kto służy”. Znaczące jest to, że to Piotr tak mocno podkreśla tę służebną funkcję Chrystusa, to że jest On sługą, bo to przecież on sprzeciwił się Jezusowi w chwili obmywania nóg (por. J 13, i stanowczo buntował się, słysząc zapowiedzi męki Pana (por. Mk 8, 32-33 i par.). Piotr zrozumiał zapewne wreszcie słowa Nauczyciela: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później” (J 13, 7), i to do tego stopnia, że uznał, iż rozumienie Chrystusa jako sługi jest zasadniczym elementem, który należy przekazać chrześcijanom. Tak, teraz do każdego ucznia Jezusa kierowane są słowa, które usłyszał sam Piotr: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze mną” (J 13, 8)! Chrystus, „sługa JHWH” W ww. 22-25 hymnu autor rozważa mękę Chrystusa w sposób bardziej bezpośredni i dokonuje tego, aktualizując przekaz Iz 52, 13—53, 12, jak pokazuje bezpośrednie cytowanie wersetów tej strony proroka, a jeszcze bardziej ogólnie cała gęsta siatka odniesień do niej. Jezus jest ukazany jako nieskazitelny „sługa JHWH”, który grzechu nie popełnił i w którego ustach nie było oszustwa, jako Baranek niemy (por. Iz 53, 7), który potrafił w ciszy znieść swą sprawę i przekazać ją w ręce Boga (por. Jr 11, 20). Stwierdzenia te zawierają wspomnienie męki Chrystusa, udokumentowanej zwłaszcza przez tradycję wspólnoty jerozolimskiej, którą odnajdujemy w Ewangelii Marka. Narracja historyczna i teksty zaczerpnięte z Pisma splatają się i przenikają tak mocno, że stanowią w oczach czytelnika bardzo intensywną medytację męki Chrystusa: w tym człowieku nie ma żadnej przemocy, żadnej chęci zemsty czy karania, ale jednocześnie nie ma w nim śladu rezygnacji czy porzucenia misji, jest pełna i ufna determinacja kogoś, kto oddaje swoje życie w ręce Ojca! Prawdopodobnie Jezus sam interpretował swój nieuchronny koniec w świetle czwartej Izajaszowej „pieśni o słudze”. Świadczy o tym fakt, że w Łk 22, 37 odnosi do siebie treść wyroczni z Iz 53, 12 jako głęboką hermeneutykę swej męki: „To, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców”. Zarazem wydaje się oczywiste, że dla pogodzenia się ze skandalem męki i śmierci Mesjasza także pierwotna wspólnota chrześcijańska odczuwała potrzebę odwołania się do postaci „sługi JHWH”. Podkreślam ten element, ponieważ sprawą zasadniczą wydaje mi się odzyskanie świadomości skandalu, jaki stanowiła gwałtowna i haniebna śmierć Mesjasza dla żydów współczesnych Jezusowi, do których należy zaliczyć także Jego uczniów, pierwszych chrześcijan. W sumie te wersy hymnu mówią o tym, że postać „sługi JHWH” stanowiła kryterium interpretacji męki Jezusa, a z drugiej strony o tym, że znalazła ona swe całkowite urzeczywistnienie w Jezusie. Dobrze ukazuje to także epizod z Filipem i etiopskim eunuchem, opowiedziany w Dz 8, 26-40: kiedy Etiopczyk prosi Filipa o wyjaśnienie fragmentu Pisma, który właśnie czytał, czyli Iz 53, 7-8, to odpowiedź ucznia jest egzegezą dokonaną w świetle wydarzenia Chrystusa. Ofiara zadośćuczynienia pośród zgorszenia krzyżem Jeśli w 1 P 2, 22-23 znajdujemy wspomnienie misterium męki Jezusa, to w 1 P 2, 24-25 uwaga przesuwa się na objawienie jej znaczenia: kondycja Jezusa jako kogoś, kto jest Christus patiens, ma wartość zbawczą, Jego cierpienie nabiera wartości ekspiacji. Wyrażenie „Chrystus poniósł nasze grzechy w swoim ciele” (1 P 2, 24), równoległe do „Chrystus cierpiał za was” (1 P 2, 21) uwydatnia sens śmierci Jezusa: Jego śmierć była ofiarą przebłagalną (por. Mt 26, 28: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”). Czasownik anaphéro, „nieść” (użyty już w 1 P 2, 5), związany jest z kultem i oznacza dokonywany przez kapłanów akt niesienia ofiary na ołtarz (por. Kpł 14, 20 Septuaginta) dla zgładzenia grzechów ludu (por. Hbr 7, 27; 9, 28). Jezus zaniósł na ołtarz swoje ciało jako ofiarę, ale wraz z nim grzechy ludzi, które wziął na siebie (por. Iz 53, 11-12). Dokonało się to pośród hańby „drewna” (xýlon); termin ten przywołuje przekleństwo z Pwt 21, 22-23: „Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie/drewnie, trup nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać, bo wiszący jest przeklęty przez Boga”. To Paweł podejmie ten temat w Ga 3, 13: „Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił — stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie (xýlon)”. Również apostoł Piotr w swych wystąpieniach używa terminu „drewno”, czyniąc aluzję do krzyża, gdy zwraca się do Sanhedrynu (por. Dz 5, 30), a następnie w mowie do Korneliusza (por. Dz 10, 39). Poprzez ten obraz pierwsze pokolenie chrześcijan próbowało zatem wyrazić nieznośny skandal krzyża (ten sam krzyż dla nas zredukował się już do symbolu religijnego!), jeszcze palącego w stwierdzeniu, jak to z 2 Kor 5, 21: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu”. Znamienne jest stwierdzenie żyda, rabbiego Tryfona z początku II wieku:Wiemy, że Mesjasz musi cierpieć i być prowadzony jak owca (por. Iz 53, 7); ale że ma być ukrzyżowany i umrzeć w sposób tak haniebny i pełen wstydu śmiercią przeklętą przez Prawo, tego nawet nie potrafimy pojąć (Justyn, Dialog z Tryfonem 89, 2). Jeśli prawdą jest, że dzięki lekturze odczytanej przez pryzmat wiary dochodzi się do interpretacji śmierci Jezusa jako ofiary przebłagalnej, to pozostaje w tym samym stopniu prawdą, że zaznał On śmierci nieszczęśnika wskutek hańbiącej męki, w pełnym tego słowa znaczeniu antyofiary, jaką była mors turpissima crucis (Tacyt)! 1 P 2, 24 jest świadectwem pewnego etapu refleksji nad męką i śmiercią Jezusa, w której doszło do złączenia tych dwóch elementów: życia złożonego w ofierze („w swym ciele”) przebłagalnej, i hańbiąca męka („na drewnie”). Dlatego krzyż, drewno — symbol przekleństwa może stać się ołtarzem, miejscem, na które ofiara ma być zaprowadzona i przedstawiona Bogu przez kapłana. Chrystus jest wówczas nie tylko przykładem, wzorem, jak to głosi pierwsza część hymnu, ale przyczyną zbawienia (por. Hbr 5, 9), by ludzie nie żyli już dla grzechu, ale dla sprawiedliwości, czyli dla pełnienia woli Bożej. A w. 24 zamyka: „Jego rany was uleczyły”, cytat z Iz 53, 5, wyrażający uleczenie, które paradoksalnie, dzięki ranom Sługi, stało się udziałem ludzi. „Teraz powróciliście do pasterza i biskupa dusz waszych” Wraz z końcowym w. 25 w tekście pojawia się nuta zachęty i pocieszenia. Z powodu grzechu wszyscy byli błądzącymi owcami, zgodnie ze stwierdzeniem z Iz 53, 6, już przez Targum interpretowanym następująco: „każda z nich zeszła na swoją drogę”; wobec tego działanie Chrystusa polegało nie tylko na uleczeniu, ale także na zgromadzeniu rozproszonych ludzi. Obrazy z 1 P 2, 25 przywołują liczne fragmenty Starego i Nowego Testamentu. Tu chciałbym przypomnieć tylko dwa. W Za 13, 7-9 znajdujemy postać uderzonego pasterza i trzody, która po okresie rozproszenia i doświadczeń zostaje zgromadzona przez Boga i przywrócona Jego przymierzu. Ten sam obraz pojawi się w Mt 26, 31-32, gdzie Jezus przywołuje Za 13, 7 w związku ze swoją męką: „Jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce ze stada. Lecz gdy powstanę, udam się przed wami do Galilei”. Czwarta Ewangelia komentuje słowa Kajfasza o konieczności zastępczej śmierci Jezusa, stwierdzając, że celem tej śmierci jest: „rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno” (J 11, 52). Te same momenty przywołuje także nasz list, który interpretuje je następująco: zmartwychwstały Jezus jest Pasterzem gromadzącym owczarnię, właśnie dlatego, że wcześniej, w swej śmierci, był Barankiem (por. Ap 7, 17). Widoczna jest tu głęboka dynamika dotycząca osoby Chrystusa, a potem także wierzących, wyrażona w sposobie rozwinięcia tego hymnu chrystologicznego: na jego początku i w głównej części Jezus jest niemym Barankiem, ale przy końcu staje się Pasterzem, a chrześcijanie barankami, które wracają do Niego w miarę, jak w swym życiu stają się niemymi barankami z Iz 53. Jezus jest nie tylko Pasterzem, bo w końcu zostaje określony jako epískopos, dozorca-biskup dusz wierzących. Piotr z najwyższą pokorą, wskazując Chrystusa, stosuje tytuł oznaczający najwyższą funkcję kościelną, tytuł, który prawdopodobnie w tym okresie używany był już w tym sensie we wspólnocie chrześcijańskiej: to Chrystus, Pasterz jest jedynym biskupem dusz wierzących, a ta funkcja prawdziwie należy się tylko Jemu! A jeśli chrześcijanie rzeczywiście stają w Jego orszaku, to pośród ludzi będą wezwani do tego, by być sługami wszystkich, barankami pośród wilków (por. Mt 10, 16; Łk 10, 3), by doświadczyć, dzięki upodobnieniu się do niemego Baranka, opieki jedynego prawdziwego Pasterza i Biskupa ich dusz, „Najwyższego Pasterza” (1 P 5, 4), Jezusa Chrystusa. opr. aw/aw

przeczytaj tekst dlaczego uwierzyli w chrystusa